wtorek, 23 lipca 2013

Kontynuujemy naszą podróż po amerykańskich terenach i w tej recenzji pojawi się sztandarowy przykład American IPA, który każdy zna i na pewno niejednokrotnie pił. Atak Chmielu robił furorę kiedy w tym roku ponowie ukazała się jego kolejna warka. Była to moja pierwsza IPA, którą miałem okazję degustować w marcu, a powtórzyłem to raz jeszcze w czerwcu. Bardzo cieszę się, że nie uogólniłem stylu IPA po degustacji Ataku... bo prawdopodobnie nie zagustowałbym tak w tym gatunku. Oj boję się, że po tej recenzji reszta birofilów mnie będzie chciała gonić z siekierą, ale pozwolę sobie mieć trochę odmienne zdanie niż pozostali na temat tego piwa.



Barwa jest intensywnie ciemnomiedziana, wpadająca lekko w rubinową czerwień; piwo jest klarowne.

Piana bogata, ogólnie drobnopęcherzykowa z przeplatającymi się średnio dużymi pęcherzykami, więc niejednolita. Trochę krótko trwała, szybko opadająca do postaci grubego dość wianuszka oblepiającego ścianki szklanki.

Aromat słodowy, przeplatany dziwnym drożdżowym zapachem w tle. Wyczuwalna cytrusowość i charakterystyczna owocowość. Jest on dość przygaszony i nieintensywny, aż wręcz - niewymowny.

W smaku z początku dopadła mnie wyraźna karmelowa nuta, po której pojawiła się lekka goryczka, ale nie będąca intensywną. Pożądane nuty cytrusowe i owocowe, pozostają gdzieś w dalekim tle, co dość rozczrowuje. Goryczka więcej się nie pojawia, za to wyczuwalna staje się lekka słodowość. Piwo nie jest mocno treściwe i jest pijalne, choć trochę cierpkie.

Wysycenie średnie z nachyleniem ku niskiemu.


Możecie mnie zmieszać z błotem, ale nie jestem zadowolony z zakupu tego piwa. Pijąc go po raz pierwszy, nie zasmakowałem w nim, choć nie wiedziałem jak ma smakować rodzina IPA. Po zdegustowaniu kilku innych pozycji India Pale Ale i pochodnych, chciałem dać Atakowi... jeszcze jedną szansę. Znów fail. Co jest nie tak? Piwo jest mało konkretne i brakuje mu wyrazistości, wraz ze zdecydowanym jego charakterem. Goryczka jest za niska, a typowe owocowość, sosnowość, żywiczność leżą gdzieś obok nie dając się odnaleźć w tych 500 ml piwa. Zastanawiająca jest też mocna, karmelowa nuta pojawiająca się na początku degustacji, która kompletnie w tym stylu nie pasuje będąc na tak intensywnym poziomie jak tutaj (co innego w mniejszym stopniu). Najpiękniejsza z tego wszystkiego jest barwa oraz piana. Jeśli mam polecić coś w stylu Amerykańskiego IPA, lub zwykłego, to lepiej chwycić butelkę, Pacifica, Rowing Jacka lub AIPA z serii Podróże Kormorana. Z wielkim bólem wystawam tak niską ocenę, ze wzgędu na to, że nie jest to taka interpretacja stylu, jakiej ja bym oczekiwał.
Informacje szczegółowe o piwie:


Ocena


0 komentarze :

Prześlij komentarz