poniedziałek, 27 stycznia 2014

Końcem listopada 2013 roku, dzięki życzliwości Andrzeja Milera otrzymałem od niego butelkę zwycięskiego piwa Festiwalu Birofilia 2012, czyli Brackiego Rauch Bocka. Bardzo długo wahałem się, czy je otworzyć, czy tez może opanować się i pozwolić mu nabrać jakiejś wartości wraz z upływem czasu. Jednak piwo jest na tyle lekkie i posiada niską moc, że leżakowanie nie mogłoby wzbogacić go pod względem aromatu czy też smaku, więc w efekcie pozwoliłem sobie na ponowne spróbowanie Grand Championa 2012.  Brackiego Rauch Bocka po jego premierze w grudniu 2012 roku piłem kilka razy i za każdym razem zachwycał mnie tak samo, ale nigdy nie zrobiłem o nim wpisu na blogu. Roczne spóźnienie nie powinno być czymś abstrakcyjnym, więc dzielę się z Wami moim doświadczeniem związanym z przeleżakowanym rok najlepszym piwem domowym Birofilii 2012. Jak się teraz prezentował?



Piana jasnobeżowa, gruboziarnista, dość szybko opada, ale za to do pokaźnego kożuszka, który mimo wszystko długo się utrzymuje na powierzchni piwa.
Barwa rubinowa i mglista. Być może lekkie zmętnienie wynikało z tego, że za dużo wlałem osadu z dna butelki, chociaż na kontrze doszukałem się zapisu, że "Zmętnienie produktu jest jego naturalną cechą" zatem może tak ma być.
W aromacie wyczuwalny dymek, lekka wędzonka i zapach mocno suszonej śliwki; swoiście słodowy.
Smak piwa jest właściwie tożsamy z aromatem: z początku wyczuwalna jest lekka wędzonka odrobinę kojarząca się z szynką, następnie pojawia się wrażenie suszonej śliwy i na końcu odrobina poczucia przypalonej skórki od chleba. Bardzo dobrze wyczuwalny jest słodowy charakter, a goryczka chmielowa jest właściwie znikoma, co jest zgodne ze stylem. Piwo jest całkiem pijalne i lekkie w odbiorze. Mam wrażenie, że przez ten rok, straciło na treściwości i na ciele. Nasycenie średnie.


Ogólnie ciężko być niezadowolonym z darmowego piwa, podarowanego po roku od czasu jego premiery, którego już nigdzie w sklepie się nie dostanie, jeszcze z rąk samego piwowara. Nie mniej jednak, gdyby coś z tym piwem było nie tak, nie kryłbym się za jakimś słodkim pochlebstwem. Rauch Bock, jak był świetny rok temu, tak jest świetny i w styczniu 2014 roku. Nie zniknęła słodowość, wędzonka ani dym, więc jako że uwielbiam piwa wędzone, byłem wniebowzięty. Jedynie co zauważyłem, że piwo straciło swoje ciało oraz treściwość i stało się bardziej wodniste, ale to też ciekawie wpływa na jego pijalność, bo nie będąc spragnionym, dość szybko opróżniłem dedykowany temu Rauch Bockowi snifter. Jestem bardzo zadowolony, że mogłem ponownie raczyć się tym piwem i dziękuję serdecznie Andrzejowi Milerowi za to, że podarował mi nie tylko butelkę tego Grand Championa, ale także snifter, dziewiczy kapsel, etykiety oraz podkładkę pod szkło. Zestaw iście kolekcjonerski, z którego niesamowicie się cieszę, bo jestem gadżeciażem, co też powoduje artystyczny nieład w moim pokoju. Nie mniej piwnych akcesoriów nigdy za wiele :) Andrzeju, jeszcze raz dziękuję i gratuluję piwa! Chciałbym umieć uwarzyć takie cudo.

0 komentarze :

Prześlij komentarz