środa, 15 stycznia 2014

Zaraz po kolaboranckim Reniferze mocno siedzi w mojej pamięci wspomnienie po Jurajskim Świątecznym z Browaru na Jurze i dlatego będzie on kolejnym piwem, któremu poświęcę trochę miejsca na blogu. Piwo górnej fermentacji w stylu X-mas Ale uwarzone (jak podaje etykieta) z dodatkiem kakao, papryczki chili oraz miodu gryczanego, który ma stanowić 21% ekstraktu. Bardzo ciekawą rzeczą jest uzyskanie 5,6% alkoholu, przy 16,5° Plato. Mam wrażenie, że przy takim ekstrakcie, piwo spokojnie mogłoby odfermentować do około 6,5%, może więcej. Nie mniej skład oraz parametry piwa są bardzo obiecujące i zapowiadają ciekawe doznania podczas degustacji Jurajskiego Świątecznego. Bardzo pozytywne emocje wśród piwoszy wzbudziła także etykieta utrzymana w sympatycznym świątecznym klimacie opierając się na barwach czerwieni, czerni i złota, oraz ikonografice, co także mnie bardzo się spodobało. Ponadto każde piwo ozdobione zostało miłą dla oka zawieszką w kształcie choinki umieszczoną na szyjce butelki. Żyć nie umierać.




Po przelaniu piwa z butelki pojawia się gęsta, drobnopęcherzykowa i długo utrzymująca się beżowego koloru piana.



Barwa bardzo cieszy oko swoim czarnym i nieprześwitująco smolistym kolorem.


W aromacie wyczuwalna przede wszystkim czekolada, kakao i miód. Całość sprawia wrażenie zapachu podobnego do cappuccino. Bardzo przyjemny i bogaty zapach.


W smaku na początku pojawia się lekka kakaowa goryczka, krótko po niej dochodzi niesamowicie przyjemne wrażenie słodkiej, mlecznej czekolady i miodu; na samym końcu długo utrzymujące się wrażenie pikantnej chili, które udziela się najbardziej na podniebieniu miękkim i dalej w gardle, ale dobrze współgra z główną czekoladową nutą piwa. Początkowo pierwsze skrzypce gra w piwie właśnie czekolada i kakao, ale gdzieś tak w połowie opróżnionej butelki tę rolę przejmuje chili i tu się zastanawiam, czy przypadkiem nie za bardzo. Przy drugiej połowie ta mocna nuta chili trochę się naprzykrza i minimalizuje pijalność piwa. Ogólnie piwo nie jest mocno treściwe, ale pije się je wolno. Nasycenie na średnim poziomie.


Pomimo mojej tolerancji na pikantność (KFC przechodzi mi przez przełyk lekko), wydaje mi się, że tutaj tego chili jest ciut za wiele. Jak pisałem, od drugiej połowy degustacji zaczyna ono minimalnie przeszkadzać, przykrywając tym samym pozostałe atuty tego piwa. Kakao, czekolada i lekkie miodowe wrażenie są w stanie skraść kubki smakowe niejednego wielbiciela słodyczy. Moje skradły i nie żałowałem tym samym wydanych 7 zł na tego przedstawiciela stylu X-mas Ale. Moja wysoka ocena tego piwa wynika z kilku czynników jakimi są, walory estetyczne bardzo ładnej etykiety, porządny smak oraz aromat i sam fakt uwarzenia takiego piwa w Browarze na Jurze. Trzeba przyznać, że z browarów takich jak np. Kormoran, Lwówek, czy Ciechan, albo Fortuna, żaden nie wyszedł do klienta z zimowo-świąteczną piwną propozycją, zatem duże uznanie z mojej strony dla Zawiercia. Jeśli ktoś miał świąteczny poślizg i nie próbował Jurajskiego Świątecznego, to namawiam i zachęcam. Myślę, że coś jeszcze gdzieś zostało na sklepowych półkach. Sądzę, że za rok to piwo powinno powrócić do nas w tej, lub nieco zmienionej recepturze. Niewątpliwie jest warte grzechu.



Cena: ok. 7 zł

0 komentarze :

Prześlij komentarz